blog rowerowy

avatar tabcio
Warszawa

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(1)

Moje rowery

Merida Crossway 10 V 13341 km
Caledonia 3884 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tabcio.bikestats.pl

Archiwum

stat4u

Linki

DPD #5

Poniedziałek, 30 maja 2016 | dodano: 30.05.2016
Wg navime osiągnąłem 

Maksymalna prędkość 470817.27 km/h

O_o



Średnia z licznika niestety tylko 20.72 km/h



Rower:Merida Crossway 10 V Dane wycieczki: 25.25 km (0.00 km teren), czas: 01:13 h, avg:20.75 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

DPD #3 i dobry uczynek

Środa, 25 maja 2016 | dodano: 29.05.2016
Edit, bo zapomniałem ( co ten wiek robi z ludzi ;) ):
W drodze powrotnej, w czasie ulewy, zaraz po przejechaniu Połczyńskiej, spostrzegłem, że kolarz ( przyodziany w żarówiastą koszulkę PKO) jadący przede mną zgubił sakwy. Zatrzymałem się, zarzuciłem je na swoje i jąłem go gonić. Po chwili kierować musiałem jedną ręką, bo drugą trzymałem znalezisko, nie chcąc go zgubić. Słabo szła mi pogoń. Kolarz uciekał chodnikami, ja za nim. Cały czas utrzymywałem kontakt wzrokowy dziarsko pedałując. W pewnym momencie znikł mi z oczu skręcając do Biedronki. Ja za nim. Dopadłem go przy bankomacie i spytałem czy nic nie zgubił. Długo trwało zanim się zorientował, że nie ma sakw. :)  W odpowiedzi na pytanie o znaleźne, wykazałem się szlachetnością i odrzekłem, że wystarczy uścisk dłoni i dozgonna wdzięczność. Usłyszałem "dziękuję" i poleciałem w swoją stronę w ulewie. Przemokłem cały, ale było to nawet przyjemne.

(Kilka lat temu moja małżonka zgubiła telefon, dotykowy LG. Szczęśliwy znalazca zadzwonił do nas i zaprosił po odbiór aż na Białołękę. Chciałem mu wręczyć stówę znaleźnego, lecz odmówił. W tej sytuacji i ja nie mogłem inaczej postąpić)


Rower:Merida Crossway 10 V Dane wycieczki: 25.68 km (0.00 km teren), czas: 01:15 h, avg:20.54 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

DPD #1 przez lekarza

Poniedziałek, 23 maja 2016 | dodano: 29.05.2016
Po raz pierwszy (!) w tym roku na rowerze do pracy. Przed pracą musiałem odwiedzić lekarza, więc dojazd trochę okrężnie. Powrót natomiast był poszukiwaniem jakiejś fajnej drogi powrotnej. Wąziutka kładka nad Jerozolimskimi nie spełniła warunku fajności, takoż ulica Salomejska, wyglądająca jak Księżyc.


W zasadzie mógłbym powiedzieć, że na Księżycu byłem przed Robertem1973. :)




Rower:Merida Crossway 10 V Dane wycieczki: 31.94 km (0.00 km teren), czas: 01:36 h, avg:19.96 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Do Stokrotki

Niedziela, 22 maja 2016 | dodano: 29.05.2016
Jazda do Stokrotki na Powstańców przy Radiowej byłaby zbyt trywialna. Obmyśliłem, że odwiedzę rodzicielkę i zakupy zrobię w sklepie na Chomiczówce. Jak zaplanowałem, tak zrobiłem. W sakwach wylądowały zakupy. Raptem kilka kilogramów, a ja nadziwić się nie mogłem, że tak niespory ładunek stawia tak duży opór. A żeby nie było zbyt łatwo, pojechałem dookolnie, przez dwa podjazdy: nad S8 i przy Lasku na Kole.
Cholera!
Bagażnik ledwo dociążony, a ja go w łydkach czułem. Wstyd.



Na Chomiczówce nie mieszkam od połowy października zeszłego roku. Ilekroć tam bywam, wcale nie żałuję przeprowadzki. Przyczyna jest prozaiczna i wszechobecna: każdy skrawek zajęty przez parkujące samochody. Wiele lat temu dopuszczono ruch po wszystkich chodnikach ( utworzono "strefę zamieszkania"), co w mniemaniu półmózgich yeti, oznacza prędkości autostradowe oraz opierdalanie pieszych za to, że śmieli pokazać się na drodze JKW kierowcy. Dodatkowo przerabianie trawników, zwężanie placów zabaw i chodników po to, by mogły powstać nowe miejsca parkingowe pod samymi oknami. 

To był kiedyś chodnik, na którym bez obaw bawiłem się ( i nie przeszkadzałem Panom Kierowcom).


Rower:Merida Crossway 10 V Dane wycieczki: 20.66 km (0.00 km teren), czas: 01:00 h, avg:20.66 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Cel - odwiedziny i nowa opona

Sobota, 21 maja 2016 | dodano: 29.05.2016
Gdybym pojechał tylko po oponę na dawną ulicę Zaułek, to czułbym niedosyt jazdy. Do zrobienia kilku kilometrów więcej zmobilizował mnie cel: odwiedziny u kolegi z poprzedniej pracy. Odgrażałem się, że posiedzimy na ławeczce pod blokiem 10 minut i będę uciekał. Ale gawędziło się całkiem miło, plotek co niemiara do przekazania i tak nam zeszło dwie godziny. Pierwotnie chciałem jechać przez Okęcie, jednak zachodni wiatr skorygował moje plany i wracałem po swoich śladach; lepsze boczne wietrzysko niż prosto w twarz.

Na ddrkach, z okazji weekendu, tłumy rowerzystów z przewagą veturilo i tatusiów z berbeciami, zachowującymi się jakby byli sami na placu zabaw. Jedzie taki szkrab od lewej do prawej, tatuś za nim, a ja po hamulcach i powolutku koło nich, żeby nie potrącić dzieciaka. Na usta cisnęły mi się brukowane słowa pod kierunkiem durnych tatusiów. I jak zawsze sobotnio-niedzielny wyjazd po drogach dla rowerów zmęczył mnie psychicznie.


Schwalbe SmartSam kupiłem półtora roku temu.Tylna opona z terenowej stała się slickiem. Zanim do tego doszło woziła niemały ciężar (mnie) głównie po asfaltach. Odcinki terenowe i piaskowe też się zdarzały i sprawowała się nadzwyczaj dobrze. Mimo swej wąskości (37 - 622)  przez piach i błoto szła jak burza, a na asfalcie stawiała dużo mniejszy opór niż się spodziewałem. Początkowo nie łapałem gum, mimo jazdy po szkłach, ale pod koniec żywota była już osłabiona i dętkę łatałem w sumie cztery razy. :(
Nadszedł w końcu bolesny dzień rozstania po przejechaniu 5229 km.


Wprawne oko zauważy wspomnienie bieżnika.

Zastąpiła ją tak samo chuda Vittoria Ranndoneur Trekking.Teraz nic o niej nie napiszę, bo pod sobą miała jedynie twardy, suchy asfalt. Toczy się przed siebie z podobnie małymi oporami jak SmartSam. I na razie tyle.

Rower:Merida Crossway 10 V Dane wycieczki: 51.09 km (0.00 km teren), czas: 02:33 h, avg:20.04 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Głowa hipopotama

Czwartek, 12 maja 2016 | dodano: 13.05.2016
Z polecenia żony musiałem się wstydzić w dwóch bibliotekach, oddając przeterminowane książki. Żeby odwlec ten bolesny moment pojechałem, trochę nadkładając drogi. 

Radiowa

320 na pętli - jeździłem :)

Potem jak zwykle obok góry śmieci (cuchnęła nieprzeciętnie intensywnie) i stamtąd do Księżycowej, przez niestety wygładzony leśny odcinek prowadzący do działek.



Gdy był mocno dziurawy i porośnięty krzakami samochody jeździły powolutku. Teraz to już się zmieniło na niekorzyść.
Po załatwieniu spraw bibliotecznych wpadłem do mamy na pół kawy i plotki. Odsapnąłem i dalej przed siebie bez planu. Chciałem pojeździć, bo miałem dobry nastrój.

Przez Kochanowskiego dojechałem do chyba najdłuższego parkingu w Warszawie :)

Gdy cykałem tę fotkę miał długość kilku kilometrów. 

Na Górczewskiej wkurza mnie przeprowadzenie drogi dla rowerów na drugą stronę ulicy. Trzeba tracić czas na stanie na światłach dwukrotnie. Nie zgadzam się z tym i ten odcinek pokonuję po jezdni ( ostatnio nawet z Arkiem). W nosie mam takie udogodnienia.
Z braku sensownego pomysłu kierowałem się w stronę domu. Nie chciałem jechać na Groty i nic innego także nie zaświtało mi w gowie. Czując niedosyt kilometrów po znalezieniu się w pobliżu domu zacząłem się kręcić jak w betoniarce, jeżdżąc Wrocławską i Radiową w kółko. 
Trafiło się dwóch ślepych lewoskrętowców. Udało mi się nie skorzystać z tak oryginalnego zaproszenia do zajęcia miejsca na tylnej kanapie. Żaden nawet nie machnął łapą w geście przeprosin za zajechanie drogi.
Dociągnąłem do 30 km i wróciłem do domciu.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dzisiaj testowałem navime i chyba rozstanę się z endomondo z dwóch powodów.
1.Nie wiem jak, po liftingu strony, wrzuca się mapki na stronę.
2.W ciągu ostatnich paru dni przerzucanie mapy z telefonu na stronę trwa dobę. Najpierw mam 2.69 km trasy, potem dociąga do 5, po następnych godzinach jest 16, no i po dobie cała trasa.

Pierwsze wrażenia z navime bardzo pozytywne, z jednym wyjątkiem. Mianowicie nie umiem edytować danych do trasy. Po wpisaniu w trybie edycji nowego przebiegu, czasu itp, oraz późniejszym zatwierdzeniu zmian, wszystkie dane pozostają takie, jakie były.

A dzisiaj pierwsza mapka z navime, z trasą mającą kształt głowy hipopotama (ew. pieska):


Rower:Merida Crossway 10 V Dane wycieczki: 31.63 km (6.00 km teren), czas: 01:35 h, avg:19.98 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(5)

Samoloty

Poniedziałek, 9 maja 2016 | dodano: 13.05.2016
Tym razem obyło się bez problemów z wyborem celu jazdy. Padło na wielkie, przelatujące z ogromnym hukiem nad głowami, samoloty. Pojechaliśmy na lotnisko Okęcie od strony Krakowskiej. Najprostsza droga wiodła przez Ryżową, Opacz, Szyszkową. Miałem pewne obawy, jak Arkowi będzie się jechało w godzinach szczytu tymi ulicami, a zwłaszcza wypadkogennym skrzyżowaniem Ryżowa/ Jerozolimskie. Na szczęście moje obawy okazały się płonne. Być może kierowcy widząc dzieciaka na rowerze włączali myślenie, jednocześnie wyłączając złośliwość. 

Bez negatywnych przygód dotarliśmy na Okęcie, zaliczając jedną gminę - Michałowice. Miejscówkę mieliśmy bardzo dobrą, bo pod Decathlonem. Tam samoloty podchodzą do lądowania przelatując bezpośrednio nad głowami. Huk i ich rozmiary zrobiły solidne wrażenie. Tak nam przefrunęły nad nami trzy sztuki. Przestawiliśmy się na górkę obserwacyjną przy płocie lotniska, ale nas rozczarowała. Niska, daleko od pasa startowego, czyli widać było niewiele. 

Arek na górce.


Lotniskowy parkan, górka obserwacyjna i Arek kręcący kółka, bo "fajne było podłoże, takie jak lubię".

Obserwowanie samolotów na lotnisku okazało się nudnym zajęciem. Przez pół godziny żaden samolot w zasięgu wzroku nawet nie kołował, nie mówiąc juz o jakimś spektakularnym starcie.

Skoro mieliśmy rzut beretem, to pojechaliśmy podbijać gminę Raszyn. Nic nadzwyczajnego, brzydkie przedmieścia stolicy i multum skrzyżowań równorzędnych. I to chyba wszystkie wrażenia z tej mieściny. Potem znowu Opacz, dwa przejazdy przez jeszcze nieczynne wiadukty/ kładki. Pod jednym z nich postój na uzupełnienie płynów.

Kładką przejechaliśmy bez problemów. Wygląda na ukończoną.

Jazda wzdłuż S2 na czuja, bo znowu nie wiedziałem dokąd zajedziemy. Wyszło, że jedziemy całkiem dobrze, czyli w stronę domu. Na wysokości osiedla Niedźwiadek droga dla rowerów zaczęła piąć się pod górę. Na króciutkim odcinku ma jakieś spore nachylenie. Może nawet jest to najbardziej stromy asfaltowy podjazd w Polsce :)? 
Arek postanowił mi pokazac jak się podjeżdża i już po chwili czekał na mnie na górze. Dotelepałem się zziajany i zadumałem nad sensem budowy 20 metrowego odcinka ulicy na skarpie, na którą nie można wjechać.

Po prawej stronie, po środku zdjęcia widać skarpę, na szczycie której wybudowano fragment ulicy.
Liczy on sobie ok. 20 metrów, postawiono barierki energochłonne, żeby samochody nie spadały na tory, asfalt nowiutki, równiutki, wysypany milionem potłuczonych butelek. Chyba nawet pamiętano o chodniku wzdłuż tej arterii. Zapomniano tylko o pewnym drobiazgu: pominięto możliwość wjazdu.

W drodze powrotnej, na technicznej przy S8 róg Górczewskiej, oglądaliśmy asfalt wytopiony przez peugeota, który tam spłonął dwa tygodnie temu.

Na zakończenie mapka:

Rower:Merida Crossway 10 V Dane wycieczki: 36.38 km (0.00 km teren), czas: 02:07 h, avg:17.19 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Rekreacja z Arkiem

Niedziela, 8 maja 2016 | dodano: 13.05.2016
Dzisiaj chciałem pokazać dziecku amfiteatr na Jelonkach i ścieżkę przyrodniczą w Strzykułach. Oba punkty programu zrealizowaliśmy zgodnie z założeniami :)

Do ruszenia tyłka w te rejony przekonały mnie wpisy Jolipm - dziękuję!

Najpierw park Górczewska, gdzie Arek uprawiał jazdę mtb i z zaskoczeniem pytał o amfiteatr.



Potem do Nowolazurowej, coby poznać nowe drogi dla rowerów. Nie sprawdzałem ich przebiegu wcześniej, więc w pewnym sensie jechaliśmy dokąd nas oczy poniosą. I poniosły, jak mozna się było spodziewać, do Ursusa. Dopiero przy Szamotach zorientowałem się gdzie jesteśmy. Dziecię poznało niedługo po mnie i pochwaliło zmiany, które zaszły w zajezdni Mobilisu.

Wiatr wschodni bardzo pomógł pokonać podjazd na Sochaczewskiej i utrzymywać prędkość zbliżoną do 30 aż do Strzykuł. Sama ścieżka przyrodnicza nie stanowi nic nadzwyczajnego. Ot, wąski pas drzew ze ścieżką biegnącą pomiędzy nimi, obficie wysypaną żwirem. Do tego stopnia, że miejscami miałem wrażenie jazdy po piachu. Na ławeczkach na pętli ścieżki krótki odpoczynek i przed siebie dalej przez ten szpaler drzew. Szybko dróżka się skończyła, wywinąłem orła, zgubiłem licznik i zawróciliśmy, żeby pojechać jak cywilizowani ludzie. Licznik Arek od razu znalazł.

Powrót bez sensacji, przez Kocjana, brzózki i Dywizjonu 303. Na tej ulicy kierowca audi chciał mnie docisnąć do krawężnika. Nawet środkowego palca złamasowi nie pokazałem, bo nie chciałem awantury przy dziecku. Miałem nadzieję na kulturalną wymianę zdań pod światłami na Powstańców, ale to, co zobaczyłem rozwaliło mnie całkowicie i już wiedziałem, że do tumana nic nie dotrze. Idiota, po dojechaniu do skrzyżowania, wrzucił lewy kierunek i czekał na możliwość skrętu...(dla niezorientowanych: pole wyłączone z ruchu wymusza prawoskręt, stoi nakaz jazdy w prawo, a sama jezdnia Powstańców jest jednokierunkowa).
Niedługo potem wyprzedził nas, gdy śmigaliśmy pasem dla rowerów na Wrocławskiej. Obyło się bez prób przytarcia - zachował się jak normalny kierowca.

Pod domem zrobiliśmy kółeczko, żeby dociągnąć do 33 kilometrów.





Rower:Merida Crossway 10 V Dane wycieczki: 33.03 km (0.00 km teren), czas: 01:49 h, avg:18.18 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Z Arkiem krajoznawczo po Warszawie

Niedziela, 1 maja 2016 | dodano: 12.05.2016
Słońce już miało się ku zachodowi, gdy Arek wreszcie zdecydował się wyjść na rower. Problemu z celem wycieczki nie miałem, bo od dłuższego czasu chciałem obejrzeć budynek, za przeproszeniem, Warsaw Spire. 

W drodze na Łucką pomyślałem, że mógłbym pokazać dziecku jeszcze jedno ciekawe miejsce. Dzięki temu zajechaliśmy do Instytutu Matki i Dziecka na Kasprzaka. Podskoczyliśmy do najdalszego pawilonu i tam Arek dowiedział się, że był w tym miejscu ponad 11 lat temu. Od razu skojarzył, co tu robił ponad dekadę wstecz.

Ten nowy biurowiec Arkowi spodobał się i zaimponował swoimi rozmiarami. Potem podyskutowaliśmy o molochu postawionym przez JWDestrakszyn. Ja krytykowałem, a synek wygłaszał pochwały. W sumie nie osiągnęliśmy porozumienia i w zgodzie pojechalismy kawałek dalej obejrzeć klepisko po "Królewskim". Rozmarzyłem się...
Rozejrzeliśmy się po okolicy, próbowałem wytłumaczyć Arkowi jak jeszcze nie tak dawno wyglądał ten rejon Warszawy. Żeby nie być gołosłownym podjechaliśmy rzut beretem na Kotlarską, a tu... zonk. Zamiast podwórka typowego dla starej Woli stoi jakieś cóś półokrągłe w kropki. Po rozczarowniu zapowiedziałem, że któregoś dnia pojedziemy na starą Pragę, gdzie nadal stoją oryginalne kamienice. A zupełnie zapomniałem o pobliskiej ulicy Pereca, ech...

Powrót do domu to jazda typowo transportowa połączona ze odwiedzeniem dwóch bardzo kontrastowych miejsc. Najpierw znaleźliśmy się na malutkiej, wąziutkiej Przasnyskiej, gdzie domy, bez okien od strony, ulicy stoją w ostrej granicy działki. Wspomniałem, że i nasz były domek stał w identycznie zabudowanej okolicy ( w linii prostej może kilometr się uzbiera).

A potem dla odmiany obejrzeliśmy zabudowania Żoliborza Artystycznego. Muszę przyznać, że zrobił na mnie wrażenie budynek stojący w centrum osiedla. Nowatorska architektura, fosa go otaczająca wyróznia go bardzo pozytywnie spośród reszty klocków stawianych współcześnie. Pozostałe bloki zaqplusowały u mnie jedynie bardzo dobrze dobranymi kolorami i nienachalnym malowaniem elewacji ( przeciwieństwo Chomiczówki, gdzie swego czasu nawet głazy pomalowano w grochy).



W dalszym ciągu uczę dzieciaka jazdy ulicami, zamiast chodników. Idzie mi coraz lepiej. Droga powrotna wypadła nam przez Okopową, po której jechaliśmy jezdnią, a nawet skręciliśmy w Powązkowską z pasa do lewoskrętu, uprzednio przecinając trzy pasy.



Rower:Merida Crossway 10 V Dane wycieczki: 19.09 km (0.00 km teren), czas: 01:06 h, avg:17.35 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Z UP dookoła

Środa, 22 lipca 2015 | dodano: 07.08.2015
Przejeżdżałem przez brzózki, a tu taki widok:

Ruski się zakopał podczas zawracania. :(
Nie mogę pojąć, po kiego grzyba wjechał w tę drogę? Rower:Merida Crossway 10 V Dane wycieczki: 25.13 km (8.00 km teren), czas: 01:26 h, avg:17.53 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)