- Kategorie:
- >100 km.7
- Nie sam.6
- Terra incognita.5
Samoloty
Poniedziałek, 9 maja 2016 | dodano: 13.05.2016
Tym razem obyło się bez problemów z wyborem celu jazdy. Padło na wielkie, przelatujące z ogromnym hukiem nad głowami, samoloty. Pojechaliśmy na lotnisko Okęcie od strony Krakowskiej. Najprostsza droga wiodła przez Ryżową, Opacz, Szyszkową. Miałem pewne obawy, jak Arkowi będzie się jechało w godzinach szczytu tymi ulicami, a zwłaszcza wypadkogennym skrzyżowaniem Ryżowa/ Jerozolimskie. Na szczęście moje obawy okazały się płonne. Być może kierowcy widząc dzieciaka na rowerze włączali myślenie, jednocześnie wyłączając złośliwość.
Bez negatywnych przygód dotarliśmy na Okęcie, zaliczając jedną gminę - Michałowice. Miejscówkę mieliśmy bardzo dobrą, bo pod Decathlonem. Tam samoloty podchodzą do lądowania przelatując bezpośrednio nad głowami. Huk i ich rozmiary zrobiły solidne wrażenie. Tak nam przefrunęły nad nami trzy sztuki. Przestawiliśmy się na górkę obserwacyjną przy płocie lotniska, ale nas rozczarowała. Niska, daleko od pasa startowego, czyli widać było niewiele.
Arek na górce.
Lotniskowy parkan, górka obserwacyjna i Arek kręcący kółka, bo "fajne było podłoże, takie jak lubię".
Obserwowanie samolotów na lotnisku okazało się nudnym zajęciem. Przez pół godziny żaden samolot w zasięgu wzroku nawet nie kołował, nie mówiąc juz o jakimś spektakularnym starcie.
Skoro mieliśmy rzut beretem, to pojechaliśmy podbijać gminę Raszyn. Nic nadzwyczajnego, brzydkie przedmieścia stolicy i multum skrzyżowań równorzędnych. I to chyba wszystkie wrażenia z tej mieściny. Potem znowu Opacz, dwa przejazdy przez jeszcze nieczynne wiadukty/ kładki. Pod jednym z nich postój na uzupełnienie płynów.
Kładką przejechaliśmy bez problemów. Wygląda na ukończoną.
Jazda wzdłuż S2 na czuja, bo znowu nie wiedziałem dokąd zajedziemy. Wyszło, że jedziemy całkiem dobrze, czyli w stronę domu. Na wysokości osiedla Niedźwiadek droga dla rowerów zaczęła piąć się pod górę. Na króciutkim odcinku ma jakieś spore nachylenie. Może nawet jest to najbardziej stromy asfaltowy podjazd w Polsce :)?
Arek postanowił mi pokazac jak się podjeżdża i już po chwili czekał na mnie na górze. Dotelepałem się zziajany i zadumałem nad sensem budowy 20 metrowego odcinka ulicy na skarpie, na którą nie można wjechać.
Po prawej stronie, po środku zdjęcia widać skarpę, na szczycie której wybudowano fragment ulicy.
Liczy on sobie ok. 20 metrów, postawiono barierki energochłonne, żeby samochody nie spadały na tory, asfalt nowiutki, równiutki, wysypany milionem potłuczonych butelek. Chyba nawet pamiętano o chodniku wzdłuż tej arterii. Zapomniano tylko o pewnym drobiazgu: pominięto możliwość wjazdu.
W drodze powrotnej, na technicznej przy S8 róg Górczewskiej, oglądaliśmy asfalt wytopiony przez peugeota, który tam spłonął dwa tygodnie temu.
Na zakończenie mapka:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Bez negatywnych przygód dotarliśmy na Okęcie, zaliczając jedną gminę - Michałowice. Miejscówkę mieliśmy bardzo dobrą, bo pod Decathlonem. Tam samoloty podchodzą do lądowania przelatując bezpośrednio nad głowami. Huk i ich rozmiary zrobiły solidne wrażenie. Tak nam przefrunęły nad nami trzy sztuki. Przestawiliśmy się na górkę obserwacyjną przy płocie lotniska, ale nas rozczarowała. Niska, daleko od pasa startowego, czyli widać było niewiele.
Arek na górce.
Lotniskowy parkan, górka obserwacyjna i Arek kręcący kółka, bo "fajne było podłoże, takie jak lubię".
Obserwowanie samolotów na lotnisku okazało się nudnym zajęciem. Przez pół godziny żaden samolot w zasięgu wzroku nawet nie kołował, nie mówiąc juz o jakimś spektakularnym starcie.
Skoro mieliśmy rzut beretem, to pojechaliśmy podbijać gminę Raszyn. Nic nadzwyczajnego, brzydkie przedmieścia stolicy i multum skrzyżowań równorzędnych. I to chyba wszystkie wrażenia z tej mieściny. Potem znowu Opacz, dwa przejazdy przez jeszcze nieczynne wiadukty/ kładki. Pod jednym z nich postój na uzupełnienie płynów.
Kładką przejechaliśmy bez problemów. Wygląda na ukończoną.
Jazda wzdłuż S2 na czuja, bo znowu nie wiedziałem dokąd zajedziemy. Wyszło, że jedziemy całkiem dobrze, czyli w stronę domu. Na wysokości osiedla Niedźwiadek droga dla rowerów zaczęła piąć się pod górę. Na króciutkim odcinku ma jakieś spore nachylenie. Może nawet jest to najbardziej stromy asfaltowy podjazd w Polsce :)?
Arek postanowił mi pokazac jak się podjeżdża i już po chwili czekał na mnie na górze. Dotelepałem się zziajany i zadumałem nad sensem budowy 20 metrowego odcinka ulicy na skarpie, na którą nie można wjechać.
Po prawej stronie, po środku zdjęcia widać skarpę, na szczycie której wybudowano fragment ulicy.
Liczy on sobie ok. 20 metrów, postawiono barierki energochłonne, żeby samochody nie spadały na tory, asfalt nowiutki, równiutki, wysypany milionem potłuczonych butelek. Chyba nawet pamiętano o chodniku wzdłuż tej arterii. Zapomniano tylko o pewnym drobiazgu: pominięto możliwość wjazdu.
W drodze powrotnej, na technicznej przy S8 róg Górczewskiej, oglądaliśmy asfalt wytopiony przez peugeota, który tam spłonął dwa tygodnie temu.
Na zakończenie mapka:
Rower:Merida Crossway 10 V
Dane wycieczki:
36.38 km (0.00 km teren), czas: 02:07 h, avg:17.19 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj