- Kategorie:
- >100 km.7
- Nie sam.6
- Terra incognita.5
Arek chciał: "Tak ze czterdzieści może byśmy zrobili?"
Niedziela, 19 lipca 2015 | dodano: 07.08.2015
Szlak rowerowy czerwony, pomiędzy Arkuszową i Wólczyńską. Dzięki suszy jest przejezdny , gdyż zazwyczaj podłoże jest tak grząskie, że rower bez kierowcy zapada się o ok. 5 cm. i natychmaist pokrywa gliną niemal nie do usunięcia. A poza tym +28*C.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rower:Merida Crossway 10 V
Dane wycieczki:
35.10 km (0.00 km teren), czas: 02:14 h, avg:15.72 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Najpierw sam, potem z Arkiem
Sobota, 16 maja 2015 | dodano: 17.05.2015
Wyszedłem dopiero chwilę przed obiadem, czyli mocno ograniczony czasowo. Zrobiłem krótką pętelkę przez Lasek Bemowski i, żeby nie zaniżać średniej, nie wracałem lasem, lecz pędziłem po Arkuszowej. Rozruszany, ze spalonymi kaloriami, siadłem do obiadu.
Nie wiem dlaczego od kilku dni nie mogę dodawać map z Endomondo. Wklejam ramkę i finalnie nic nie widać. Więc dzisiaj pierwszy zrzut ekranu (po polsku screenshot):
Po obiedzie, nim sadełko się zawiązało, wzięliśmy rowery i wyruszyliśmy na podbój Warszawy. Przez Broniewskiego dojechaliśmy do al. WP, gdzie jest wymalowany pas rowerowy. Arek po raz pierwszy jechał po czymś takim i wyraził się o pomyśle bardzo pozytywnie. Stwierdził, że takie rozwiązanie mu się najbardziej podoba.
Pokrążyliśmy przez chwilę koło Cytadeli, chcieliśmy wjechać na dziedziniec, ale na drodze stanął nam uzbrojony ochroniarz (sic!). Skończyło się na krótkiej, sympatycznej rozmowie przed szlabanem i dokładnym obejrzeniu pistoletu maszynowego. Ciekawszymi od pistoletu okazały się dwa lisy biegające w oddali. Cytadela przechodzi obecnie remont i dostępna będzie za dwa lub trzy lata, po przywróceniu do stanu z czasów carskich. M. in. kostka granitowa zostanie zastąpiona przez kocie łby.
Kolejnym punktem programu były fontanny, a detalicznie rysunek 3D. Chwilę pokrążyliśmy, nim udało się go zlokalizować. A gdy się udało, przeżyłem rozczarowanie, bo na zdjęciach rzeczywiście wygląda na trójwymiarowy, natomiast w rzeczywistości trzeba wykazać dużo wyobraźni by takim się stał. Nawet go uwieczniłem:
No i jest 3D
Mały lans przy fontannach
Przez most Świętokrzyski przejechaliśmy na praską stronę i tam ścieżką nad Wisłą dojechaliśmy do Trasy Toruńskiej. Przy Wysockiego są fajne serpentynowate podjazdy/ zjazdy, które Arek polubił. Ale nim do nich dojechaliśmy, najpierw przejechało pod nami Pendolino, następnie minął nas Księgowy, przyglądając się mojemu dziecku lub jego sakwie zawieszonej na kierownicy.
Powrót drogami zjeżdżonymi ostatnimi czasy dość dokładnie, zwieńczony lodami z Biedronki. Arek spalił tyle kalorii, że bez szkody mógł jedną porcję zjeść.
Drugi zrzut dzisiaj, bo nadal nie chcą się ładować:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nie wiem dlaczego od kilku dni nie mogę dodawać map z Endomondo. Wklejam ramkę i finalnie nic nie widać. Więc dzisiaj pierwszy zrzut ekranu (po polsku screenshot):
Po obiedzie, nim sadełko się zawiązało, wzięliśmy rowery i wyruszyliśmy na podbój Warszawy. Przez Broniewskiego dojechaliśmy do al. WP, gdzie jest wymalowany pas rowerowy. Arek po raz pierwszy jechał po czymś takim i wyraził się o pomyśle bardzo pozytywnie. Stwierdził, że takie rozwiązanie mu się najbardziej podoba.
Pokrążyliśmy przez chwilę koło Cytadeli, chcieliśmy wjechać na dziedziniec, ale na drodze stanął nam uzbrojony ochroniarz (sic!). Skończyło się na krótkiej, sympatycznej rozmowie przed szlabanem i dokładnym obejrzeniu pistoletu maszynowego. Ciekawszymi od pistoletu okazały się dwa lisy biegające w oddali. Cytadela przechodzi obecnie remont i dostępna będzie za dwa lub trzy lata, po przywróceniu do stanu z czasów carskich. M. in. kostka granitowa zostanie zastąpiona przez kocie łby.
Kolejnym punktem programu były fontanny, a detalicznie rysunek 3D. Chwilę pokrążyliśmy, nim udało się go zlokalizować. A gdy się udało, przeżyłem rozczarowanie, bo na zdjęciach rzeczywiście wygląda na trójwymiarowy, natomiast w rzeczywistości trzeba wykazać dużo wyobraźni by takim się stał. Nawet go uwieczniłem:
No i jest 3D
Mały lans przy fontannach
Przez most Świętokrzyski przejechaliśmy na praską stronę i tam ścieżką nad Wisłą dojechaliśmy do Trasy Toruńskiej. Przy Wysockiego są fajne serpentynowate podjazdy/ zjazdy, które Arek polubił. Ale nim do nich dojechaliśmy, najpierw przejechało pod nami Pendolino, następnie minął nas Księgowy, przyglądając się mojemu dziecku lub jego sakwie zawieszonej na kierownicy.
Powrót drogami zjeżdżonymi ostatnimi czasy dość dokładnie, zwieńczony lodami z Biedronki. Arek spalił tyle kalorii, że bez szkody mógł jedną porcję zjeść.
Drugi zrzut dzisiaj, bo nadal nie chcą się ładować:
Rower:Merida Crossway 10 V
Dane wycieczki:
44.28 km (8.00 km teren), czas: 02:33 h, avg:17.36 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Najpierw sam, potem z Arkiem (19.80 km)
Piątek, 15 maja 2015 | dodano: 16.05.2015
Przed południem złożyć PKK i po części wykorzystać wietrzny dzień na samotne pokręcenie się po Lasku Bemowskim.
Ścieżka pomiędzy tymi brzózkami jest fantastyczna. :)
Po południu z najmłodszym potomkiem do Klaudyna i znowu po Lasku Bemowskim.
Kalinowa Łąka i Łosiowe Błota po ostatnim deszczu okazały się trochę grząskie.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Ścieżka pomiędzy tymi brzózkami jest fantastyczna. :)
Po południu z najmłodszym potomkiem do Klaudyna i znowu po Lasku Bemowskim.
Kalinowa Łąka i Łosiowe Błota po ostatnim deszczu okazały się trochę grząskie.
Rower:Merida Crossway 10 V
Dane wycieczki:
44.08 km (15.00 km teren), czas: 02:28 h, avg:17.87 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
DPD
Środa, 6 maja 2015 | dodano: 06.05.2015
Równo rok temu po raz pierwszy dosiadłem Meridy. Przez rok nakręciliśmy 7573 km, zostawiając na wieczne kurzenie Caledonię. Zużyliśmy trzy łańcuchy, dwie kasety, wymienialiśmy opony i tylko dwa razy musiałem podregulować przednią przerzutkę. Właściwie był to zabieg kosmetyczny, ponieważ wystarczyło pokręcić przy manetce i łańcuch przestawał przycierać. I nic więcej z zabiegów pielęgnacyjnych nie musiałem wykonywać. Jak na razie nic nie trzeszczy, nie puka, nie stuka - jest galancio. :)
Siodełko dwa tygodnie temu wymieniłem na takie z dziurą w środku, coby mniej mnie uciskało i mam mieszane uczucia.
Moja Kochana Żonusia kupiła Meridzie sakwy, ja błotniki, a w pracy dostałem piękną, żarówiastą czapkę. :)
Dzisiejszym DPD Merida zainaugurowała drugi rok naszej znajomości.
Lało całkiem porządnie. Wskoczyłem w ciuchy nieprzemakalne i poleciałem do pracy. W połowie drogi poczułem, że robię się wilgotny od wewnątrz. :P Okazało się być za ciepło na nieoddychające ubranie. Przy temperaturach zbliżonych do 0*C nie było takiego problemu. Ochraniacze na buty, zaimpregnowane w grudniu nadal wody nie przepuszczają i w dodatku mocno się zdziwiłem, nie odparzając sobie nóg. W temperaturze -12* nie było mi w nich za zimno, więc mogłem się spodziewać, że przy +16 będę odczuwał ukrop. Ale nie, nie było tak źle. A gdy dojechałem do pracy, deszcz zrobił sobie dłuższą przerwę i w drodze do domu był dla mnie łaskawy - tylko mżyło w okolicy Zachodniego.
Jadąc w kierunku pracy nie minąłem się z żadnym rowerzystą. :O W stronę odwrotną było ich już całkiem sporo.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Siodełko dwa tygodnie temu wymieniłem na takie z dziurą w środku, coby mniej mnie uciskało i mam mieszane uczucia.
Moja Kochana Żonusia kupiła Meridzie sakwy, ja błotniki, a w pracy dostałem piękną, żarówiastą czapkę. :)
Dzisiejszym DPD Merida zainaugurowała drugi rok naszej znajomości.
Lało całkiem porządnie. Wskoczyłem w ciuchy nieprzemakalne i poleciałem do pracy. W połowie drogi poczułem, że robię się wilgotny od wewnątrz. :P Okazało się być za ciepło na nieoddychające ubranie. Przy temperaturach zbliżonych do 0*C nie było takiego problemu. Ochraniacze na buty, zaimpregnowane w grudniu nadal wody nie przepuszczają i w dodatku mocno się zdziwiłem, nie odparzając sobie nóg. W temperaturze -12* nie było mi w nich za zimno, więc mogłem się spodziewać, że przy +16 będę odczuwał ukrop. Ale nie, nie było tak źle. A gdy dojechałem do pracy, deszcz zrobił sobie dłuższą przerwę i w drodze do domu był dla mnie łaskawy - tylko mżyło w okolicy Zachodniego.
Jadąc w kierunku pracy nie minąłem się z żadnym rowerzystą. :O W stronę odwrotną było ich już całkiem sporo.
Rower:Merida Crossway 10 V
Dane wycieczki:
24.58 km (0.00 km teren), czas: 01:15 h, avg:19.66 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
DPD + z Arkiem
Poniedziałek, 4 maja 2015 | dodano: 05.05.2015
Kółko, zwane dpd, liczyło sobie 24.49 km (wiem, bo spojrzałem na licznik, nim wyruszyłem z Arkiem).
Arek w końcu przesiadł się na nowy/stary, większy rower. Sylwetka w czasie jazdy zupełnie inna, odpadło zmęczenie i skończyło narzekanie na bolące ręce. I sam przyznał, że jeździ się dużo łatwiej.
Spod domu polecieliśmy przez Powstańców do Radiowej.
Potem wzdłuż Radiowej obrzeżami Lasku Bemowskiego, do śmieciowej góry i skręciliśmy w stronę Chomiczówki.
Widać szczery uśmiech na twarzy, gdy mnie dogania. To jest najcenniejsze w tej naszej jeździe. :)
Kolejnym etapem były testy zawieszenia, tyłka i nadgarstków na Księżycowej. Ja od razu zjechałem na ścieżkę obok, ale Arek twardo, przez kilkadziesiąt metrów tłukł się po kocich łbach. W końcu i on zrezygnował i poleciał za mną po ścieżynie. Pierwszą jazdę nowym/starym zakończyliśmy terenowym odcinkiem pomiędzy działkami na przedłużeniu ul. Maczka.
Wrażenia: Arek z nowego/starego roweru bardzo zadowolony, ja z przejażdżki z dzieckiem jeszcze bardziej
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Arek w końcu przesiadł się na nowy/stary, większy rower. Sylwetka w czasie jazdy zupełnie inna, odpadło zmęczenie i skończyło narzekanie na bolące ręce. I sam przyznał, że jeździ się dużo łatwiej.
Spod domu polecieliśmy przez Powstańców do Radiowej.
Potem wzdłuż Radiowej obrzeżami Lasku Bemowskiego, do śmieciowej góry i skręciliśmy w stronę Chomiczówki.
Widać szczery uśmiech na twarzy, gdy mnie dogania. To jest najcenniejsze w tej naszej jeździe. :)
Kolejnym etapem były testy zawieszenia, tyłka i nadgarstków na Księżycowej. Ja od razu zjechałem na ścieżkę obok, ale Arek twardo, przez kilkadziesiąt metrów tłukł się po kocich łbach. W końcu i on zrezygnował i poleciał za mną po ścieżynie. Pierwszą jazdę nowym/starym zakończyliśmy terenowym odcinkiem pomiędzy działkami na przedłużeniu ul. Maczka.
Wrażenia: Arek z nowego/starego roweru bardzo zadowolony, ja z przejażdżki z dzieckiem jeszcze bardziej
Rower:Merida Crossway 10 V
Dane wycieczki:
40.17 km (5.00 km teren), czas: 02:14 h, avg:17.99 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Powiat płoński (po części) i kawałek płockiego - wiejskiego
Niedziela, 3 maja 2015 | dodano: 04.05.2015
Zawiozłem siebie i rower do Płońska. Samochodem. Wypakowałem dwukołowca z bagażnika i poleciałem podbijać powiat płoński. Tereny takie jak lubię, tzn. z mizernym ruchem samochodowym, gładkimi ( czasami) asfaltami, gładkimi szutrówkami ciągnącymi się przez 7 km, z małą przerwą na asfalt, niedużymi wsiami. Większość siół raczej nie tworzy zwartej zabudowy, lecz jest rozrzucona pośród pól. W okolicy Góry teren bardzo delikatnie pofałdowany i pola z kwitnącym rzepakiem stwarzały sielankowy nastrój.
Kontemplację uroków przyrody przerwał mi dość gwałtownie Reksio wybiegły z bramy i celujący zębami w nogawkę. Przyspieszyłem do 30 km, a ten ciągle mi siedzi na kole. 35km/h - to samo. Dopiero 38 pozwoliło zostawić go w tyle. A skoro już się rozpędziłem do taaakiej prędkości, to przez chwilę ją utrzymywałem. Piesek okazał się jednym z mobilizujących aspektów.
Mogę domniemywać, iż w Baboszewie istnieje droga dla rowerów, bo jest dwukolorowy chodnik (szaro-czerwony) oraz na wjeździe do miejscowości, na samym początku, po lewej stronie ulicy, na chodniku stoi znak D6a, choć na jezdni nie ma wyznaczonego przejazdu. Tak to wygląda na guglowym StreetView:
Prawdopodobnie w zamyśle zarządcy drogi ten znak wyznacza ddr. Na szczęście nikt nie postawił zakazu jazdy po jezdni.
W samym Płońsku sytuacja wygląda podobnie pod względem tandetnego oznakowania. Mianowicie są wyznaczone i oznakowane przejazdy rowerowe, chodniki z kostki downa w dwóch kolorach, ale nie widziałem ani jednego znaku C13. A specjalnie się rozglądałem, chcąc mieć pewność, że jadę jezdnią nie łamiąc przepisów.
Bardzo jestem zadowolony, że wybrałem się w tamte okolice, aczkolwiek pod sam koniec trasy skonstatowałem, że bolą mnie uda, o! Zdziwiłem się wielce i wciąż dumam po czym. Zjawisko dawno już zapomniane, zwłaszcza przy tak niczemnych przebiegach.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Kontemplację uroków przyrody przerwał mi dość gwałtownie Reksio wybiegły z bramy i celujący zębami w nogawkę. Przyspieszyłem do 30 km, a ten ciągle mi siedzi na kole. 35km/h - to samo. Dopiero 38 pozwoliło zostawić go w tyle. A skoro już się rozpędziłem do taaakiej prędkości, to przez chwilę ją utrzymywałem. Piesek okazał się jednym z mobilizujących aspektów.
Mogę domniemywać, iż w Baboszewie istnieje droga dla rowerów, bo jest dwukolorowy chodnik (szaro-czerwony) oraz na wjeździe do miejscowości, na samym początku, po lewej stronie ulicy, na chodniku stoi znak D6a, choć na jezdni nie ma wyznaczonego przejazdu. Tak to wygląda na guglowym StreetView:
Prawdopodobnie w zamyśle zarządcy drogi ten znak wyznacza ddr. Na szczęście nikt nie postawił zakazu jazdy po jezdni.
W samym Płońsku sytuacja wygląda podobnie pod względem tandetnego oznakowania. Mianowicie są wyznaczone i oznakowane przejazdy rowerowe, chodniki z kostki downa w dwóch kolorach, ale nie widziałem ani jednego znaku C13. A specjalnie się rozglądałem, chcąc mieć pewność, że jadę jezdnią nie łamiąc przepisów.
Bardzo jestem zadowolony, że wybrałem się w tamte okolice, aczkolwiek pod sam koniec trasy skonstatowałem, że bolą mnie uda, o! Zdziwiłem się wielce i wciąż dumam po czym. Zjawisko dawno już zapomniane, zwłaszcza przy tak niczemnych przebiegach.
Rower:Merida Crossway 10 V
Dane wycieczki:
81.99 km (0.00 km teren), czas: 03:32 h, avg:23.20 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Otwarcie sezonu promowego
Sobota, 2 maja 2015 | dodano: 04.05.2015
Skoro prom przez Wisłę z Tarchodworów do Łomianek już pływa, to wykorzystaliśmy okazję i przeprawiliśmy się na drugi brzeg rzeki. I to za darmo! Dziecko zadowolone, ja też. :)
Zaczęliśmy od kupienia wody smakowej ( paskudztwo, fuj! na słodzikach).
Północnym, wałem do przystani.
Pogoda niezgorsza, ciepło, więc Arek wlał w siebie przez półtorej godziny 1,5 litra tego czegoś.
W drodze powrotnej zajechaliśmy na spory parking pod hutą, gdzie synek próbował jazd na moim rowerze. I, wbrew moim obawom szło mu całkiem nieźle. W końcu przesiadł się z 24" na 28".
Wrażenia z jazdy - tylko pozytywne. A potem przyszła Pani Ochrona ( o urodzie i posturze chłopa) i kazała opuścić teren huty.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Zaczęliśmy od kupienia wody smakowej ( paskudztwo, fuj! na słodzikach).
Północnym, wałem do przystani.
Pogoda niezgorsza, ciepło, więc Arek wlał w siebie przez półtorej godziny 1,5 litra tego czegoś.
W drodze powrotnej zajechaliśmy na spory parking pod hutą, gdzie synek próbował jazd na moim rowerze. I, wbrew moim obawom szło mu całkiem nieźle. W końcu przesiadł się z 24" na 28".
Wrażenia z jazdy - tylko pozytywne. A potem przyszła Pani Ochrona ( o urodzie i posturze chłopa) i kazała opuścić teren huty.
Rower:Merida Crossway 10 V
Dane wycieczki:
19.75 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
W końcu po samochód
Sobota, 25 kwietnia 2015 | dodano: 27.04.2015
Skoro pochwaliłem się Morsowi wyczynami swojego średniego dziecka, to nie chcę być gołosłowny i wrzucam trzysekundowy filmik z jego nauki ruszania. Dla niewtajemniczonych: rzecz miała miejsce 3 lata temu i Grześ liczył sobie 9 wiosen.
Zupełnie zapomniałem, że pod koniec listopada zostawiłem samochód fachowcowi. Jakoś mi brak pojazdu nie przeszkadzał, tak często nim jeżdżę. :) W styczniu żonusia mi przypomniała, że warto byłoby odebrać go od mechanika, ale... zawsze było jakieś ale. I tak przestał bez mała 5 miesięcy. Wreszcie zebrałem się w sobie i pojechałem drogą okrężną. Chciałem zaliczyć dwie gminy: Sobienie i Górę Kalwarię. Udało się.
Mimo sobotniego ruchu wyjazdowego znowu nie mogłem narzekać na kierowców. Pogoda piękna, aż nawet było za ciepło. Wiaterek z południa spowalniał mnie, chłodził, muskał. Zaskoczył brak ciężarówek, gdy przejeżdżałem przez most, a także kawałek za mostem, tam gdzie nie ma pobocza. Pojawiły się dopiero, gdy skręciłem w boczną dróżkę, która mnie wywiodła na ulicę Świętego Antoniego. Wg map gugla podjechałem nią 70 metrów. Potem zrobiło mi się szkoda roweru, tyłka oraz sił, więc kolejnych 200 m spacerowałem z rowerem przy boku. Nie wiem ile % ma ten podjazd, ale na pewno niemało. Sama uliczka jest bardzo urokliwa i, niestety, ruchliwa. Minęło mnie sześć samochodów. Na tak krótkim odcinku!
Z Góry K. w stronę Konstancina po równym asfalcie. W Kawęczynie wymyśliłem jazdę skrótami, która czasem zamieniała się w spacer po nieprzejezdnym piachu. Na szczęście były to krótkie odcinki.
Na miejscu rower do bagażnika i samochodem do domu.
Edit, bo zapomniało mi się wrzucić zdjęcie samotnej zjeżdżalni, zapomnianej przez wszystkich, już nieprzynoszącej nikomu radości. Taka samotna i smutna stoi przy Wale Miedzeszyńskim.
Dzisiejsza trasa:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Zupełnie zapomniałem, że pod koniec listopada zostawiłem samochód fachowcowi. Jakoś mi brak pojazdu nie przeszkadzał, tak często nim jeżdżę. :) W styczniu żonusia mi przypomniała, że warto byłoby odebrać go od mechanika, ale... zawsze było jakieś ale. I tak przestał bez mała 5 miesięcy. Wreszcie zebrałem się w sobie i pojechałem drogą okrężną. Chciałem zaliczyć dwie gminy: Sobienie i Górę Kalwarię. Udało się.
Mimo sobotniego ruchu wyjazdowego znowu nie mogłem narzekać na kierowców. Pogoda piękna, aż nawet było za ciepło. Wiaterek z południa spowalniał mnie, chłodził, muskał. Zaskoczył brak ciężarówek, gdy przejeżdżałem przez most, a także kawałek za mostem, tam gdzie nie ma pobocza. Pojawiły się dopiero, gdy skręciłem w boczną dróżkę, która mnie wywiodła na ulicę Świętego Antoniego. Wg map gugla podjechałem nią 70 metrów. Potem zrobiło mi się szkoda roweru, tyłka oraz sił, więc kolejnych 200 m spacerowałem z rowerem przy boku. Nie wiem ile % ma ten podjazd, ale na pewno niemało. Sama uliczka jest bardzo urokliwa i, niestety, ruchliwa. Minęło mnie sześć samochodów. Na tak krótkim odcinku!
Z Góry K. w stronę Konstancina po równym asfalcie. W Kawęczynie wymyśliłem jazdę skrótami, która czasem zamieniała się w spacer po nieprzejezdnym piachu. Na szczęście były to krótkie odcinki.
Na miejscu rower do bagażnika i samochodem do domu.
Edit, bo zapomniało mi się wrzucić zdjęcie samotnej zjeżdżalni, zapomnianej przez wszystkich, już nieprzynoszącej nikomu radości. Taka samotna i smutna stoi przy Wale Miedzeszyńskim.
Dzisiejsza trasa:
Rower:Merida Crossway 10 V
Dane wycieczki:
79.31 km (0.00 km teren), czas: 03:48 h, avg:20.87 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
DPD z dodatkowymi kilometrami
Piątek, 24 kwietnia 2015 | dodano: 27.04.2015
Spieszyć się nie musiałem, żona w pracy, dzieci zdobywają wykształcenie, więc do pracy pojechałem dość dookolnie. Nawet sfotografowałem dwie rzeczy, do których przymierzałem się od bardzo dawna. Pierwszą jest opuszczona chałupa, połozona w pobliżu skrzyżowania ruchliwych arterii. Jeżeli mnie pamięć nie myli, to ze 20 lat temu była zamieszkana, a przynajmniej w niezłej kondycji. Nawet był do niej dojazd po asfalcie. Teraz asfalt zarósł takimi krzaczorami, że bez maczety nie przedrzesz się. Prowadzi do niej tylko wąska ścieżynka, a sam domek jest kompletną ruiną. Wspominam o tym budynku tylko dlatego, że naszła mnie nostalgia, związana z przemijaniem, a on stanowi bardzo dobrą metaforę.
A, jak często mi się zdarza, w drodze powrotnej swoje koła skierowałem przez Lasek Bemowski i w końcu sfociłem drugą rzecz. Tym razem wybór obiektu nie miał nic wspólnego z nostalgią, a tak po prostu: zawsze mi się podobał. Czas uciekał, a ja albo nie miałem aparatu, albo pogoda była do bani, a mostek coraz bardziej próchniał. Jeszcze w zeszłym roku wszystkie żerdzie były całe.
Najładniej wygląda w popołudniowym, mocnym słońcu, gdy promienie igrają z mchem.
Skoro już jesteśmy w temacie przemijania, znikania, w proch obracania to na samiuśkim końcu powrotu uwieczniłem samochód stojący na parkingu od zawsze. Odkąd pamiętam stał tak, jak na zdjęciach. Nic się nie zmieniał, może z wyjątkiem plandek, którymi jest przykrywany. Przyznam się, że nawet nie wiem jakiej jest marki...
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
A, jak często mi się zdarza, w drodze powrotnej swoje koła skierowałem przez Lasek Bemowski i w końcu sfociłem drugą rzecz. Tym razem wybór obiektu nie miał nic wspólnego z nostalgią, a tak po prostu: zawsze mi się podobał. Czas uciekał, a ja albo nie miałem aparatu, albo pogoda była do bani, a mostek coraz bardziej próchniał. Jeszcze w zeszłym roku wszystkie żerdzie były całe.
Najładniej wygląda w popołudniowym, mocnym słońcu, gdy promienie igrają z mchem.
Skoro już jesteśmy w temacie przemijania, znikania, w proch obracania to na samiuśkim końcu powrotu uwieczniłem samochód stojący na parkingu od zawsze. Odkąd pamiętam stał tak, jak na zdjęciach. Nic się nie zmieniał, może z wyjątkiem plandek, którymi jest przykrywany. Przyznam się, że nawet nie wiem jakiej jest marki...
Rower:Merida Crossway 10 V
Dane wycieczki:
48.72 km (0.00 km teren), czas: 02:30 h, avg:19.49 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
DPD + trochę po mieście
Środa, 22 kwietnia 2015 | dodano: 27.04.2015
Bardzo spracowany nie byłem, więc wykorzystałem okazję, by podjechać na rondo Wiatraczna po tani olejek. Część jechałem ulicami ( tam, gdzie nie było dderek) i na kierowców samochodów narzekać nie mogę. Wszyscy zachowywali należyty odstęp. Dopiero na Waszyngtona trafił się jedyny wyprzedzający na gazetę. Jechałem przy prawej krawędzi jezdni, tak, żeby nie zaczepiać pedałami o krawężnik + kilka centymetrów odstępu. Aż tu nagle. po mojej prawej stronie wyprzedza mnie ... tramwaj, nie zachowując bezpiecznego odstępu. Był od mojego łokcia na szerokość dłoni. Zdziwiłem się wielce, że tramwaj jest tak szeroki. I przy kolejnym wyprzedzaniu trzymałem się, na wszelki wypadek (nomen omen) w większej odległości.
Do pracy trasa typowa, a drogę z pracy Endomondo narysowało:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Do pracy trasa typowa, a drogę z pracy Endomondo narysowało:
Rower:Merida Crossway 10 V
Dane wycieczki:
52.72 km (0.00 km teren), czas: 02:39 h, avg:19.89 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)