- Kategorie:
- >100 km.7
- Nie sam.6
- Terra incognita.5
DPD
Środa, 6 maja 2015 | dodano: 06.05.2015
Równo rok temu po raz pierwszy dosiadłem Meridy. Przez rok nakręciliśmy 7573 km, zostawiając na wieczne kurzenie Caledonię. Zużyliśmy trzy łańcuchy, dwie kasety, wymienialiśmy opony i tylko dwa razy musiałem podregulować przednią przerzutkę. Właściwie był to zabieg kosmetyczny, ponieważ wystarczyło pokręcić przy manetce i łańcuch przestawał przycierać. I nic więcej z zabiegów pielęgnacyjnych nie musiałem wykonywać. Jak na razie nic nie trzeszczy, nie puka, nie stuka - jest galancio. :)
Siodełko dwa tygodnie temu wymieniłem na takie z dziurą w środku, coby mniej mnie uciskało i mam mieszane uczucia.
Moja Kochana Żonusia kupiła Meridzie sakwy, ja błotniki, a w pracy dostałem piękną, żarówiastą czapkę. :)
Dzisiejszym DPD Merida zainaugurowała drugi rok naszej znajomości.
Lało całkiem porządnie. Wskoczyłem w ciuchy nieprzemakalne i poleciałem do pracy. W połowie drogi poczułem, że robię się wilgotny od wewnątrz. :P Okazało się być za ciepło na nieoddychające ubranie. Przy temperaturach zbliżonych do 0*C nie było takiego problemu. Ochraniacze na buty, zaimpregnowane w grudniu nadal wody nie przepuszczają i w dodatku mocno się zdziwiłem, nie odparzając sobie nóg. W temperaturze -12* nie było mi w nich za zimno, więc mogłem się spodziewać, że przy +16 będę odczuwał ukrop. Ale nie, nie było tak źle. A gdy dojechałem do pracy, deszcz zrobił sobie dłuższą przerwę i w drodze do domu był dla mnie łaskawy - tylko mżyło w okolicy Zachodniego.
Jadąc w kierunku pracy nie minąłem się z żadnym rowerzystą. :O W stronę odwrotną było ich już całkiem sporo.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Siodełko dwa tygodnie temu wymieniłem na takie z dziurą w środku, coby mniej mnie uciskało i mam mieszane uczucia.
Moja Kochana Żonusia kupiła Meridzie sakwy, ja błotniki, a w pracy dostałem piękną, żarówiastą czapkę. :)
Dzisiejszym DPD Merida zainaugurowała drugi rok naszej znajomości.
Lało całkiem porządnie. Wskoczyłem w ciuchy nieprzemakalne i poleciałem do pracy. W połowie drogi poczułem, że robię się wilgotny od wewnątrz. :P Okazało się być za ciepło na nieoddychające ubranie. Przy temperaturach zbliżonych do 0*C nie było takiego problemu. Ochraniacze na buty, zaimpregnowane w grudniu nadal wody nie przepuszczają i w dodatku mocno się zdziwiłem, nie odparzając sobie nóg. W temperaturze -12* nie było mi w nich za zimno, więc mogłem się spodziewać, że przy +16 będę odczuwał ukrop. Ale nie, nie było tak źle. A gdy dojechałem do pracy, deszcz zrobił sobie dłuższą przerwę i w drodze do domu był dla mnie łaskawy - tylko mżyło w okolicy Zachodniego.
Jadąc w kierunku pracy nie minąłem się z żadnym rowerzystą. :O W stronę odwrotną było ich już całkiem sporo.
Rower:Merida Crossway 10 V
Dane wycieczki:
24.58 km (0.00 km teren), czas: 01:15 h, avg:19.66 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
K o m e n t a r z e
No z ubraniami jest dokładnie jak piszesz - taki sezon przejściowy jest najgorszy. Jakbyś się nie ubrał, to albo spłyniesz potem, albo jest za zimno, a już na pewno zupełnie inaczej będzie rano, niż po południu. ;) Jak pewnie widziałeś, też testuję siodła z dziurą, ale na razie nie ma lidera, a przerobiłem już chyba z 5 sztuk. ;)
zarazek - 06:49 czwartek, 7 maja 2015 | linkuj
Komentuj