- Kategorie:
- >100 km.7
- Nie sam.6
- Terra incognita.5
Urlop: na północ od Skarszew
Czwartek, 21 sierpnia 2014 | dodano: 06.09.2014
Tym razem wybór padł na Kociewie na północ od Skarszew. Początkowo trasa wyglądała standrdowo, czyli górki, zakręty, szpaler drzew. po kilku kilometrach skręciłem na Bożepole Królewskie. Po niedługim czasie asfalt skończył się, zaczęła się superancka szutrówka prowadząca do wzmiankowanej miejscowości. Ta z kolei była ziszczeniem moich wyobrażeń o wsiach odciętych od cywilizacji: dojechać można wyłącznie piaszczystymi drogami, składała się z kilkunastu domów i dwóch ulic utwardzonych mocno wyboistymi kocimi łbami i kończyła się po dwustu metrach. Znów szutrówka prowadząca do następnej podobnej aglomeracji, w której przerzuciłem się już na asfalt i pojechałem do Kleszczewa. W rejonie Czerniewa dostałem wiatr w plecy, drogę lekko z górki i prędkość podchodziła do 50km/h. W końcu dojechałem do trasy Starogard-Gdańsk i zrobiło się niefajnie. Brak pobocza, nierówne brzegi jezdni i ciężarówki siedzące na zderzaku i dyszące mi za plecami. Dwa razy zjechałem na bok gdy zrobiło się twardo na poboczu, uważając, że dla samochodów jest spora róznica czy jadą 18km/h czy 80. Po odbiciu w stronę Trzepowa ruch zmalał, niezbyt mocny wiatr wiał w twarz, ale zaczęło się pod górkę...
Nie spodziewałem się, że tego pod górkę będzie aż tyle(profil trasy wg geocontext.org):
Nie tylko wjechałem bez odpoczynku, ale z zadyszką, lecz im bliżej było końca (tak mi się kilka razy zdawało) tym bardziej polubiałem podjazdy. I stało się. Po osiągnięciu najwyższego punktu ze zdziwieniem stwierdziłem, że mnie się to podoba. To był punkt zwrotny. Od tej chwili przestałem myśleć o podjazdach jak o udręce, o czym zresztą przekonałem się następnego dnia. A drugą myślą był wyjazd w Góry Stołowe i podjazd Drogą Stu Zakrętów do Karłowa. Może w przyszłym roku?
W Borowinie zaczęło padać i zdecydowałem się wracać. Teraz droga w większości biegła w dół. Przez chwilę siedziałem szambiarce na zderzaku, osiągając 52km/h. Rozstaliśmy się gdy zaczął się następny podjazd. Niestety, to ona mnie zostawiła w tyle.
Do rodziny wróciłem bardzo zadowolony, niezmęczony(sic!), ze zmienionym stosunkiem do pagórków.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nie spodziewałem się, że tego pod górkę będzie aż tyle(profil trasy wg geocontext.org):
Nie tylko wjechałem bez odpoczynku, ale z zadyszką, lecz im bliżej było końca (tak mi się kilka razy zdawało) tym bardziej polubiałem podjazdy. I stało się. Po osiągnięciu najwyższego punktu ze zdziwieniem stwierdziłem, że mnie się to podoba. To był punkt zwrotny. Od tej chwili przestałem myśleć o podjazdach jak o udręce, o czym zresztą przekonałem się następnego dnia. A drugą myślą był wyjazd w Góry Stołowe i podjazd Drogą Stu Zakrętów do Karłowa. Może w przyszłym roku?
W Borowinie zaczęło padać i zdecydowałem się wracać. Teraz droga w większości biegła w dół. Przez chwilę siedziałem szambiarce na zderzaku, osiągając 52km/h. Rozstaliśmy się gdy zaczął się następny podjazd. Niestety, to ona mnie zostawiła w tyle.
Do rodziny wróciłem bardzo zadowolony, niezmęczony(sic!), ze zmienionym stosunkiem do pagórków.
Rower:Merida Crossway 10 V
Dane wycieczki:
65.86 km (0.00 km teren), czas: 03:24 h, avg:19.37 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj